poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział piąty.

Obudziłam się w białej sali . Obok mnie nie było nikogo oprócz doktora, który opatrywał mi rękę.
-O witam, widzę , że już lepiej się pani czuje.-powiedział lekarz patrząc na mnie.
-Tak, chyba lepiej.-zaczęłam-Pewnie uważa mnie pan za wariatkę.-dodałam
-Nie oceniam tylko leczę , ale powiem pani ,że ledwo udało nam się panią utrzymać przy życiu.-oznajmił.
Ja tylko westchnęłam , bo przypomniałam sobie , dlaczego się tam znalazłam. Przez szybę zobaczyłam Hazze i odruchowo odwróciłam głowę. Przecież on nie wiedział czemu to zrobiłam, nie wiedział , że zrobiłam to przez niego i , że chciałam mu tylko zejść z oczu i nie przeszkadzać w szczęśliwym życiu z tą dziewczyną. No trudno skoro się nie udało to przynajmniej niech on o mnie zapomni. będzie lepiej dla wszystkich , a przynajmniej dla nich ,bo ja będę cierpieć.Spojrzałam w jego stronę i zobaczyłam , że płacze.Nie chciałam , żeby tak było , ale już trudno.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
przepraszam ,że znów krótki ale...